Begla Begla
799
BLOG

Jarosław Kaczyński i Kura Maruda :)

Begla Begla Polityka Obserwuj notkę 10

Tytułowa Kura Maruda to jedna z bohaterek podręcznika (elementarza) do pierwszej klasy. Książka miała tytuł "Litery" i napisali ją P.Przyłubscy. To był mój pierwszy podręcznik i został przeze mnie przeczytany rok przed pójściem do szkoły (w 1977 r.). Mama była nauczycielką klas 1-3 i zawsze w naszym domu bylo pełno podręczników.

Moją książkę o Kurze Marudzie otrzymałam od innego dziecka. Była sfatygowana, zwłaszcza okładka. Poprzedni właściciel niestety jej nie oprawił. Ja zawsze oprawiałam swoje podręczniki. Najczęściej już początkiem wakacji miałam wszystko oprawione :) i w większości przeczytane (uwielbiałam czytać) i wszystkie książki do j.polskiego zawsze przeczytałam już początkiem wakacji. Książki dostawało się od starszych dzieci a swoje własne dawało się młodszym dzieciakom. Jednak jak ktoś bardzo chciał, mógł sobie kupić w księgarni nowe podręczniki. Ale moja mama nigdy się na to nie zgadzała :P

Za to zeszyty zawsze mialam nowe i oczywiście tzw. ćwiczenia - więc troszkę to łagodziło mój ból zwiazany z brakiem estetyki niektórych książek. Najgorsze były podręczniki po chłopakach :D . Często pobazgrane, z dorysowanymi wąsami lub szczerbatymi zębami na ilustracjach. Czasami w książkach zdarzały się rozwiązane wszystkie zadania albo ćwiczenia, to też było śmieszne :)

Nie wolno było bazgrać po książkach długopisem, ale wolno było ołówkiem. Pod koniec roku ołówek trzeba było wygumować. Nieraz w tym celu wygumowałam całą gumkę, książka, ja i stół - wszystko było obsypane wiórkami gumowymi. Bałagan. Niestety nic to nie dawało bo zostawały wygniecione ślady po ołówku :)

Nie było okładek (plastikowych) więc oprawiało się w papier pakowy. Mój kolega z mieszkania obok miał oprawione w tapety :). Było to świetne rozwiązanie bo tapety były ładne i trwałe. Ciężko było je kupić, ale jak się kupiło rolkę to starczało na oprawianie książek przez kilka lat.

Później z biegiem lat zawsze miałam książki z odzysku. Na końcu książki była tabelka w której wpisywało się imię i nazwisko, klasę i stan podręcznika. Jak ktoś otrzymywał podręcznik w stanie idealnym a oddawał zniszczony wtedy dostawał burę od nauczyciela albo nawet minus z zachowania. Do dzisiaj została we mnie ogromna dbałość o książki. O wszystkie książki.Pracowałam kiedyś jako księgowa w firmie która zajmowała się przetwórstwem odpadów (makulatura, butelki etc..). Ile ja książek do domu wtedy naznosiłam :) Chyba kilkaset, aż mi się coś robiło jak widziałam jak leżą na ziemi na wielkiej stercie i deszcz po nich pada.

===============================

Minęło ponad 20 lat i moje dziecko poszło do szkoły. Nie pamiętam kompletnie jakie miało podręczniki. Po 3 latach drugie dziecko poszło do szkoły. Co rok kupowałam sterty podręczników - po kilkanaście sztuk. Zawsze nowe, zawsze drogie.

===============================

Co jest złego w tym, że tak było? Przecież dla nas jako dzieci i dla naszych rodziców to była fantastyczna rzecz. Uczyliśmy się dbałości o powierzone nam rzeczy, odpowiedzialności za nie. Nasi rodzice mogli zaoszczędzić pieniążki i przeznaczyć je chociażby na nasze wakacje.

Pani Vetka pisze tak o Panu Jarosławie Kaczyńskim:

" i zaserwował nam krytykę osoby p. minister Hall, bo są drogie, każdego roku - nowe podręczniki, ciężkie tornistry, wymienił mankamenty szkół, wraz z brakiem szklanki mleka dla dzieci, a tym wszystkim obwinił PO , tak, jak by tylko ono było w Sejmie. (...) Należy pamiętać o tym, że jest też obiektywna potrzeba, np wymiany, co rok podręczników - na nowe, ze względu na niepohamowany postęp  i rozwój wszystkich nauk i oświata musi temu wyzwaniu postępowej edukacji - sprostać, a prezes temu postępowi , wyraźnie się sprzeciwia."

Pani Vetko - gdzie Pani ma ten niepohamowany postęp w uczeniu 7-latków literek czy dodawania do dwudziestu? No jaki ma sens to co Pani podnosi? Co rok podręczniki dla pierwszoklasistów się mają zmieniac bo jest tak straszny rozwój nauki j.polskiego, że co rok zmiany sa drastyczne?

No co Pani pisze? Jeszcze rozumiem konieczność zmiany podręczników informatyki (tam postęp jest błyskawiczny) czy też rachunkowości czy innych podręczników związanych z prawem i podobnymi dziedzinami nauki. Ale elementarze? Książeczki do matematyki dla pierwszoklasistów? Albo książki z przyrody dla dziesięciolatków? Czy nie mogłyby być załóżmy przez 3-5 lat te same podręczniki? Wtedy książki mogłyby krążyć nawet między rodzeństwem.

=============================

Zgadzam się z Panem Jarosławem Kaczyńskim. Podręczniki powinny mieć kilkuletni okres obowiązywania, dzieci nie powinny nosić takich ciężkich tornistrów. Co do mleka - to już nie ma znaczenia - każdy rodzic może dziecku dać pieniążki na kartonik mleka czy też włożyć go do torby - w miejsce tych kilogramów literatury którą teraz noszą nasze dzieci na swoich wątłych niejednokrotnie pleckach.

 

 

Begla
O mnie Begla

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka