Begla Begla
479
BLOG

PO wygrała. Tak po prostu miało być

Begla Begla Polityka Obserwuj notkę 17

Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy.A dla ateistów: co ma wisieć, nie utonie. PO wygrało, ale to Pyrrusowe Zwycięstwo, może jeszcze strat w ludziach nie ma ale będą i to wkrótce. Ja nie wiem osobiście z czego się tu cieszyć Szanowni zwolennicy PO? Ten cały kryzys dopiero teraz zaczyna być odczuwalny, widzę po własnej firmie. Jeszcze rok temu nie zauważaliśmy zmian na gorsze, teraz już widać je dokładnie. Nie wiem dlaczego kryzys do Polski dotarł nieco później niż do innych krajów. Może dlatego, że my Polacy jesteśmy twardym narodem i ciężko nas do ziemi przygiąć. Może dlatego, że jesteśmy sprytni i zaradni życiowo. Może dlatego, że nie z takich opresji wychodziliśmy i daliśmy radę. W każdym razie – teraz dopiero zaczynamy odczuwać dotkliwie skutki kryzysu.

 

Co by było gdyby PIS wygrał? Wiadomo. Wszystko byłoby winą PIS-u.

Jest dobrze tak jak jest, tak po prostu miało być. Zresztą nie spodziewałam się innego wyniku. To jeszcze nie ten czas. Jeszcze nie. Na pewno różnica między PO i PIS będzie niewielka. To znaczy tylko tyle, że PO przez cały ten czas który jej pozostał będzie czuła oddech PIS-u na swoich plecach. PIS nie zginie i ma się dobrze. Jesteśmy twardzi, nie rezygnujemy. Co nas nie zabije to nas wzmacnia. Czytałam opinie: tyle razy PIS przegrał i jak teraz nie wygra to po PIS-ie. Bynajmniej, jesteśmy tuż za plecami PO. To nie my musimy co chwilę nerwowo obracać się do tyłu i patrzeć jak blisko mamy za sobą przeciwnika. A takie odwracanie dekoncentruje i męczy. A my nie biegniemy w końcówce peletonu tylko zaraz za liderem. Każdy lider kiedyś ustąpi, wyprzedzi go inny, nie zmęczony, nie wyczerpany. To my mamy największy żelazny elektorat. Który nigdy nie zmienia zdania.

 

Poczekamy cierpliwie na nasz czas, popatrzymy. Na prawdę też poczekamy. Cierpliwość jest cnotą. A jeśli mamy się dowiedzieć prawdy to i tak się dowiemy. Jak nie teraz to za kilka lat. Zawsze prawda wychodzi na jaw, choćby nie wiem jak ją ukrywano. Każdy kto zrobił coś złego i tak zapłaci. A czy prędzej czy później, jaka to różnica?

 

A teraz historia (prawdziwa) która jasno obrazuje jak gorycz porażki smakuje na koniec jak najsłodszy miód. Historia troszkę przydługawa, ale w miarę ciekawa.

Otóż około miesiąca temu dwoje moich dorosłych dzieci podjęło decyzję o wyprowadzce od ich ojca i wynajęciu samodzielnym dwupokojowego mieszkania. Znalazłam mieszkanko ale niestety dwie minuty wcześniej ktoś mnie ubiegł i z mieszkania nici. Mieszkamy w malutkiej miejscowości i mieszkań jak na lekarstwo. Kilka sztuk w roku pojawia się w karcie dań. Znalazłam ofertę w małej spółdzielni mieszkaniowej. Niestety aby skorzystać z wynajmu należało wziąć udział w przetargu. Wymogi przetargu to wpłacona kaucja w wysokości około 12-krotności czynszu. Spora sumka jak dla dwójki dzieciaków startujących w dorosłość. Pożyczyliśmy dzieciakom wymaganą kasę (ja i mąż) ale pod warunkiem zwrotu w ciągu 10 dni. Dzieci miały wziąć kredyt, starali się w czterech różnych bankach i nic. Okazało się, że niestety za młodzi, zdolność jest i wszystko ok., ale lat za mało i kredytu nie dostaną, chyba, że w Prowidencie. Oczywiście ostatnia opcja nie wchodziła w grę. Więc stwierdziłam – tak zagrajcie na przetargu aby po prostu przegrać, kaucję zwrócą i tyle, będziemy szukać dalej. Przygotowali ofertę która przebiła cenę wywoławczą o 51 groszy (za 1m powierzchni m-cznie) . I wygrali. Nie było nikogo chętnego na to mieszkanie. Na inne mieszkania było po 4-6 chętnych. Dzieciaki będą nam spłacać pożyczkę. Mieszkania nawet przed przetargiem nie pojechaliśmy zobaczyć, bo po co? Mieliśmy przegrać. I dobrze. Bo jakbyśmy je zobaczyli to stawkę podbilibyśmy pewnie o jakieś 6 zł. łazienka – stan idealny, wyposażona, nowe drzwi, nowe okna. Tylko wyremontować ściany. I tak dzieciaki zdobyły mieszkanie ze stawką za wynajem w wysokości 1/3 ceny przeciętnej za wynajem w naszej okolicy. Na dodatek po 3 latach nienagannego sprawowania mogą mieszkanie wykupić ze sporą bonifikatą.

 

Wiecie jak się martwiłam, że nie dostaną kredytu. Wkurzałam się, oni oczywiście jeszcze bardziej. Bardzo ich to przybiło, bo cały plan wziął w łeb, tyle się starali, stracili tydzień na składanie wniosków, jazdę po bankach. Ale jak się skończyło? Tak po prostu miało być! I to, że nie dostali kredytu – ta porażka na koniec obróciła się w super zwycięstwo. Komu opowiadam, za ile im się udało wynająć mieszkanie (spore i wygodne) – każdy nie wierzy. Zresztą nawet komisja przetargowa tej spółdzielni stwierdziła, że jeszcze takie fartu nikt nie miał.

 

To taka błaha historyjka, ale ja zawsze wierzę, że jak coś mi się nie udało to tak ma być i na koniec wszystko obróci się w prawidłową stronę. I jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Pokładam wielką ufność w Boga, wierzę, że dzisiejsze wyniki takie mają być jakie są. I będzie dobrze. ZobaczycieJ

 

Begla
O mnie Begla

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka