Begla Begla
189
BLOG

Seksmisja 11.11.20xx

Begla Begla Polityka Obserwuj notkę 3

 

Wszystkie kobiety przygotowywały się do obchodów święta. Od roku istniał zakaz organizowania  manifestacji odbywających się z udziałem mężczyzn.
 
Po prawej stronie stanęły tysiące kobiet. Starsze panie z krzyżykami w rękach, dłońmi oplecionymi różańcami, w moherowych berecikach (zimno jest w listopadzie, często pada śnieg…), ubrane w szarobure kurtki z brzoskwiniowej skórki albo w nieco wyświechtane płaszcze na podpince. Obok nich stały kury domowe – często z jednym lub dwójką dzieci, dużo kobiet w ciąży mniej lub bardziej widocznej, sporo kobiet w średnim wieku – takie za młode jeszcze na babcie ale już za stare na trzymanie na ręku dziecka, sporo też było młodych dziewczyn, część z nich z oaz katolickich, troszkę sióstr zakonnych. Biało-czerwone flagi trzepotały na zimnym listopadowym wietrze, słychać było jak niektóre dzieciaki pociągają nosem z powodu nagle powstałego kataru, któraś z kobiet kaszlała. Było bardzo zimno i wiał ostry wiatr ale słońce świeciło tak mocno, że błysk światła odbijający się od złotych obrączek na palcach kobiet oślepiał co chwilę.
 
Po lewej stronie tych kobiet było znacznie mniej, ale energia z nich bijąca była ogromna. Może gdyby listopad był miesiącem ciepłym? Ale i tak pewnie by się im nie chciało przyjść. Bo i w sumie po co? Te które przyszły – to były te „zaangażowane”. Były młode, wiele z nich trzymało się za ręce manifestując prawo do wolności swoich partnerskich związków, ich palce również były przybrane obrączkami (raczej z białego złota bo żółte niemodne) – niektóre z nich w tym roku obchodziły pierwszą rocznicę ich kobiecego ślubu, ciężarnych nie było, nie było też dzieci – nawet jeśli któraś z nich posiadała dzieci to i tak z reguły dzieci korzystały właśnie z prawnie ustalonego pobytu świątecznego u ojca biologicznego, było sporo eleganckich zadbanych singielek – łatwo je było poznać, były piękne tak jak jest piękna kobieta po trzydziestce, były „zrobione” jak od igły, ale nie po tym je było najłatwiej rozpoznać – tylko po ciągłym ruchu ust. Ciągle rozmawiały, ale można to było rozpoznać tylko po ruchu warg, ręce miały zajęte trzymaniem transparentów. Nie wiadomo było do końca z kim one tak stale rozmawiają – ale pewnie ze swoimi przyjaciółmi albo może z opiekunką kota która właśnie przyjechała do mieszkania aby zająć się zwierzątkiem na czas nieobecności pani. Sporo było kobiet feministek, też łatwo je było rozpoznać, były energiczne, krótko obcięte, nie miały makijażu, ubrania nosiły też raczej takie niezbyt kobiece, krzyczały co chwilę i skandowały hasła a kilkanaście z nich dzierżyło w dłoniach megafony, wyraźnie dominowały nad resztą i to one nadawały ton. Były tam też kobiety które kiedyś były mężczyznami, też łatwo je było zlokalizować, górowały nad swoimi koleżankami wzrostem, muskulaturą i widoczną siłą. Były silne, niektóre piękne a niektóre niezbyt urodziwe. Młodych dziewcząt też było sporo, kolorowo ubrane, obwieszone rozmaitymi gadżetami elektronicznymi, cykały sobie wzajemnie fotki, nagrywały się i natychmiast odtwarzały swoje nagrania głośno przy tym śmiejąc się i chichocząc. Były wesołe i rozbawione. Ostatnią grupę stanowiły tzw. Przedstawicielki, kogóż tam nie było: rozmaite ruchy i fundacje ale głównie artystyczne i estradowe, bo fundacje zajmujące się możliwością zalegalizowania marihuany rozwiązały się samoistnie w zasadzie w ciągu niecałych 2 miesięcy od prawnego dopuszczenia trawki do obrotu, taki sam los zresztą spotkał wszystkie fundacje broniące praw kobiet do aborcji, praw homoseksualistów do adopcji, bezpłatnych środków anty  i innych – jak tylko zmieniono przepisy – fundacje się rozwiązały. Lewa strona skrzyła się od barw, były czerwone, zielone, żółte, różowe, tęczowe i w kwiaty, wszystkie wzory i kolory, kobiety skandowały, krzyczały i śpiewały…
 
Nagle obydwie strony ruszyły na wprost siebie…
Z prawej strony nieco wolniej, w powietrze wbił się śpiew, coraz głośniej i głośniej
Jeszcze Polska…
 
Z lewej jedna z kobiet mruknęła do swojej towarzyszki: jak ja tego nie znoszę, tego smęcenia, tych smutasów, rzygam na to!
I wtedy któraś z kolorowego tłumu krzyknęła: hej smutasy pokolorujemy was! Z tłumu poleciało jajko i malowniczo rozwaliło się na ciemnobrązowym berecie jednej ze starszych pań….. Manifestacja się rozpoczęła.
 
Begla
O mnie Begla

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka