Begla Begla
3368
BLOG

Patologia rodzin zastępczych

Begla Begla Rozmaitości Obserwuj notkę 22

Niby to takie wspaniałe - rodziny zastępcze. Tylko jak się temu dokładnie przyjrzeć to zaczyna wychodzić cały smród takich rozwiązań.

Tu na salonie24 skarży się jeden z Blogowiczów (rodzic zastępczy 3 dzieciaków), że dostaje refundację kosztów częściowego utrzymania dzieci dopiero na koniec miesiąca a nie z góry jak to było w zeszłym roku. A dlaczego mu tak ciężko? Bo nie starcza mu na ZUS i VAT.... i na rachunki.

Pan prowadzi działalność gospodarczą a składki ZUS i podatki (VAT) pokrywa z kasy którą dostaje z budżetu państwa na dzieci. Dostaje 3000 złotych miesięcznie na te dzieciaki. I mało. Ciekawe która z naszych polskich przeciętnych rodzin może się pochwalić tym, że oprócz własnych pensji które mogą przeznaczyc tylko na własne potrzeby - dostają bonus 1000 zł. miesięcznie na utrzymanie CZĘŚCIOWE dzieci. Kto dostaje?

Ja nie dostaję. Mam też trójkę dzieci (własnych - rodzonych) i dostałam narazie 0 złotych - nawet na becikowe się nie załapałam :D

Zawsze mi się wydawało, że jak się prowadzi działalność gospodarczą to ona powinna przynosić takie dochody aby starczyło na ZUS, na podatki i jeszcze zostało dla mnie tyle, że mi się opłaca takową działalność prowadzić. A jak nic nie zostaje - to się działalność zamyka i fajrant. Dobrze jak nie ma długów i bankructwa.

Ale jak widać - można inaczej.

Pytam tylko każdego rodzica zastępczego: po co jesteś rodzicem zastępczym? Dla kasy?

Ależ w życiu. To wspaniali ludzie, kochają dzieci i dla nich poświęcają swoje życie. Ok.

A jak tak kochasz te dzieci to czemu ich nie zaadoptujesz? Czy nie żyjesz w strachu, że w każdej chwili dzieci mogą zostać odebrane i np. wrócić do biologicznej rodziny, albo do innych rodziców którzy będą je właśnie chcieli przysposobić.

Zagadka. Jak nie wiadomo o co chodzi.....

===========================

Kilka przykładów z życia, które bardzo dobrze poznalam - kilka miesięcy z mojego życia było ściśle związane z PCPR-em i DD i działalnością tego typu placówek.

Rodzina zastępcza - zawsze mieli czwórkę dzieci (dla niewtajemniczonych: rodzice wtedy nie muszą pracować bo dostają pensje - oboje - za to, że są rodzicami + oczywiście kasa na każdego wychowanka), zawsze małe dzieci i tylko chore (upośledzone fizycznie lub umysłowo lub to i to). Dlaczego tylko chore? Bo jest jeszcze większa kasa. No tak ale to bardzo ciężkie wychowywać czwórkę chorych dzieci - no tak, pod warunkiem, że się je kocha i ma w domu, a nie rozsiane po kraju w ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych typu szkoły z internatami dla niewidomych etc... Przychodzili cyklicznie na placówkę i wypytywali o takie dzieci.

Rodzic zastępczy - mężczyzna, rozwodnik, bezdzietny, który wnioskował tylko i wyłacznie o dziewczynkę, nie starszą niż 6 lat. Kilka miesięcy starań, kilka miesięcy walki mojej przyjaciółki w sądzie aby mu nie przyznano opieki nad wybranym dzieckiem. Walka wygrana tylko dlatego, że inna rodzina zastępcza złozyła wniosek o przyznanie opieki nad tą małą i jej starszym bratem. A pierwszeństwo mają rodziny zabierające całe rodzeństwa.

Rodzina zastępcza - bezdzietne małżeństwo, oboje około 30-tki, wykształceni, zamożni, kulturalni. Super. Zabrali dziewczynkę (4 lata). Po kilku miesiącach na placówkę trafia siostra małej. Siostra ma niecałe trzy lata i trafia do nas z IMD. Rodzina postanawia również wziąć tą mniejszą. Jest super. dziewczynki są razem. Po miesiącu rodzina zwraca na placówkę tą starszą bo nie chcą dwójki dzieci. Poza tym: "mała jest taka słodka" a starsza sprawia problemy. Przyjeżdżają pod DD i wyrzucają siłą dziewczynkę z samochodu po czym błyskawicznie odjeżdżają.

Wystarczy? Czy jeszcze pisać?

 

 

 

 

 

Begla
O mnie Begla

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości